Birma – subiektywne podsumowanie

Birma nas oczarowała i autentycznie było nam smutno gdy jechaliśmy w stronę granicy z Tajlandią.
Spędziliśmy tam wspaniałe 3 tygodnie i gdyby nie dość wysokie ceny i zbliżający się koniec wizy, pewnie zostalibyśmy tam co do ostatniej możliwej minuty.
Nie wiemy jaki był ten kraj przed kilkoma laty, niektórzy twierdzą że jest już za późno by tam jechać i zobaczyć „prawdziwą” Birmę. Nam jednak wydaje się że to nie prawda, bo co to w ogóle znaczy?

Nigdzie w Azji nie spotkaliśmy się do tej pory z taką serdecznością, ciekawością drugim człowiekiem. Ludzie nie są jeszcze przyzwyczajeni aż tak do turystów, nie opatrzyli im się, przez co stosunek do nich jest zupełnie inny. Sprzedawcy, kierowcy tuk-tuków, taxi itp. oferują swoje usługi ale nie są w ogóle nachalni, nie tak jak np. w Tajlandii. Wystarczy im grzecznie odmówić i zostawią nas w spokoju, lub ewentualnie zapytają skąd jesteśmy, dlaczego przyjechaliśmy do Birmy, jak długo zostaniemy, czy nam się podoba. W restauracjach zawsze pytają czy jedzenie smakuje, czy wszystko w porządku.

Na pewno wspominając Birmę będziemy najpierw myśleć właśnie o spotkanych tam ludziach. Ale oprócz nich, jest sporo innych rzeczy z którymi będzie nam się kojarzyć. Poniżej przedstawiamy naszą krótką listę :)
  • całkiem smaczne jedzenie
  • przepiękne widoki
  • pomalowane na żółto twarze

img_8513

  • betel (budki gdzie go sprzedają, jego zapach, jego zielone liście, czerwone plamy na ziemi, czerwone zęby)

img_8529

  • cmokanie na kelnerów
  • piękne, kolorowe spódnice u kobiet – hta-main
  • męskie spódnice w kratę u mężczyzn – longyi
  • w każdym mieście, miasteczku – targ z żywnością i innymi produktami

img_8506

  • obecne wszędzie psy – suki z wielkimi cyckami, samce z ogromnymi jajkami. Psy śpiące na środku jezdni, na chodnikach, biegające wte i we wte i co jakiś czas gryzące się nawzajem

thumbnail_wp_20160903_13_11_35_pro%202img_8557

  • oprócz psów nie może też zabraknąć krów które się przechadzają same po jezdni, wypas!
  • kucający mężczyźni

img_8556

  • w wioskach i poza miastami bawoły skubiące trawkę lub zaprzęgnięte w wozy
  • zielona herbata podawana za darmo w każdej restauracji / knajpce, trzymana w termosie. Pycha.

img_2812

  • baniaki z wodą pitną dostępne dla każdego (w hostelach, na ulicach itd.)
  • powszechne trąbienie wszystkiego co jedzie i ma kółka. Nie jest to dźwięk dzwoneczka rowerowego. To jest syrena, klakson który stawia na baczność i budzi zmarłych
  • w autobusach długodystansowych od samego początku podróży puszczane są birmańskie muzyczne hity, a następnie seriale a’la „Na wspólnej”
  • pracujące dzieci
  • kobiety pracujące przy ciężkich robotach (budowa drogi, domów, noszenie ciężarów)
  • najczęściej tragiczne ubikacje

thumbnail_wp_20160827_17_14_40_pro

  • zapach preparatu na mole
  • dużo śmieci
  • wystające portfele i komórki zza spódnic (męskich)
  • parasole zawieszone za kołnierz koszulki – po co zajmować ręce?
  • pranie suszące się wszędzie
  • kobiety noszące zakupy na głowach
  • nieprzepuszczanie pieszych na ulicy
  • tłuste jedzenie i przekąski

img_8498

  • Bagan. U-Bein bridge. Trekking. Niezliczona ilość świątyń i stup
  • umiejętne sprzedawanie biletów autobusowych czyli marketing kreatywny. Mówią że dojedziesz w 5 godzin, a dojedziesz w 7. Albo 3. Może wyrzucą cię na dworcu autobusowym, a może na jakiejś drodze, polanie. Nie wiadomo…
A propos autobusów i biletów, Birma będzie nam się też kojarzyć z naszymi ostatnimi chwilami tam. Z Inle Lake kupiliśmy bilet do Myawaddy czyli miasteczka przy granicy z Tajlandią, z przesiadką w Bago (bo podczas pełni księżyca nie ma bezpośrednich autobusów Nyaung Shwe – Myawaddy..). O 4:30 rano dojechaliśmy do okolic Bago, gdzie po 30 minutach mieliśmy mieć przesiadkę. Ale czekaliśmy 2.5 godziny w jednym miejscu, później zostaliśmy tuk-tukiem przewiezieni w inne (jakieś 300 m dalej), gdzie znów czekaliśmy jakieś 30 minut. W końcu zapakowali nas do „taxi” (8-osobowej, starej Toyoty Caravan) którą myśleliśmy że zostaniemy dowiezieni do autobusu. Faktycznie dojechaliśmy na dworzec autobusowy, gdzie czekaliśmy kolejne pół godziny aż zbiorą się lokalni do naszego samochodu. Tym oto sposobem spędziliśmy kolejne 7 godzin jazdy bez trzymanki, podskakując na każdej dziurze, uderzając niemal głową o dach samochodu i na przemian załamując ręce, przeklinając i śmiejąc się – bo cóż innego pozostało;)
thumbnail_wp_20160917_08_39_22_pro
thumbnail_wp_20160917_08_39_52_pro
Nie wiemy dlaczego wylądowaliśmy w samochodzie a nie w autobusie, nie było się jak dowiedzieć i porozumieć po angielsku. Gdy czekaliśmy jeszcze w Bago na przesiadkę, wyglądało to jakby facet od biletów łapał nam stopa. Gość od tuk-tuka i od „taxi” dostał za nas kasę, ale jakim sposobem zarobili na nas skoro będąc w Inle Lake zapłaciliśmy tam za dwa autobusy? Jeśli ktoś ma jakieś wytłumaczenie to będziemy wdzięczni za oświecenie nas:)
Po przekroczeniu granicy z Tajlandią dojechaliśmy do dworca autobusowego gdzie zakupiliśmy bilet do miejscowości Tak, i po godzinie oczekiwania tam przesiedliśmy się do autobusu do Chiang Mai. Dojechaliśmy na miejsce o 1:30 w nocy, bez rezerwacji noclegu więc postanowiliśmy razem z jeszcze jedną parą spędzić noc na dworcu. Spaliśmy w fotelach do masażu, ale niech was to nie zmyli, bo tylko brzmią wygodnie..
Po ponad 30 godzinach w trasie, zawitaliśmy do Tajlandii skąd już niebawem ruszamy do Laosu. Nie możemy się doczekać!

Praktycznie:
Autobus Nyaung Shwe – Bago & Bago – Myawaddy: 29,000 Kyat / os. (ok. 91 zł)
Songthaew z przejścia granicznego do dworca autobusowego: 20 Baht / os. (ok. 2 zł)
Autobus Mae Sot – Tak: 109 Baht / os. (ok. 11 zł)
Autobus Tak – Chiang Mai: 215 Baht / os. (ok. 22 zł)

Ceny w Birmie:
wiza: 800 Baht / os. (ok. 80 zł)
noclegi: 16 – 21$ za 2 osoby (ok. 61 – 80 zł)
sim-karta 1GB Internetu, na miesiąc: 7,500 Kyat (ok. 24 zł)
prowizja od wypłat w bankomacie: 5,000 – 6,500 Kyat (16 – 21 zł)
coca-cola: 400 – 600 Kyat (ok. 1,30 – 1,90 zł)
woda 1l: 300 – 400 Kyat (ok. 90 groszy – 1,30 zł)
kawa: 300 Kyat (ok. 90 groszy)
piwo: 1,700 – 2,000 Kyat (ok. 5,50 – 6,30 zł)
Betel: 1 sztuka 50 Kyat (ok. 15 groszy), z reguły sprzedawane po 3 sztuki za 200 Kyat (ok. 65 groszy)
przekąski na ulicy: 300 – 500 Kyat (ok. 90 groszy – 1,50 zł)
jedzenie: można zapłacić 1,400 Kyat (ok. 4,40 zł), a można i 15,000 Kyat – ok. 47 zł (np. pizza), w zależności od miejsca i rodzaju posiłku
pranie: liczone na sztuki, nie kg. Od 200 Kyat (ok. 60 groszy) za bieliznę / skarpetki. Do 500-600 Kyat (1,50 – 1,90 zł) za T-shirt, spodnie, bluzę.
WC: 100 Kyat (ok. 30 groszy)

 

Jedna myśl w temacie “Birma – subiektywne podsumowanie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s