Spędziliśmy tam wspaniałe 3 tygodnie i gdyby nie dość wysokie ceny i zbliżający się koniec wizy, pewnie zostalibyśmy tam co do ostatniej możliwej minuty.
Nie wiemy jaki był ten kraj przed kilkoma laty, niektórzy twierdzą że jest już za późno by tam jechać i zobaczyć „prawdziwą” Birmę. Nam jednak wydaje się że to nie prawda, bo co to w ogóle znaczy?
Nigdzie w Azji nie spotkaliśmy się do tej pory z taką serdecznością, ciekawością drugim człowiekiem. Ludzie nie są jeszcze przyzwyczajeni aż tak do turystów, nie opatrzyli im się, przez co stosunek do nich jest zupełnie inny. Sprzedawcy, kierowcy tuk-tuków, taxi itp. oferują swoje usługi ale nie są w ogóle nachalni, nie tak jak np. w Tajlandii. Wystarczy im grzecznie odmówić i zostawią nas w spokoju, lub ewentualnie zapytają skąd jesteśmy, dlaczego przyjechaliśmy do Birmy, jak długo zostaniemy, czy nam się podoba. W restauracjach zawsze pytają czy jedzenie smakuje, czy wszystko w porządku.
- całkiem smaczne jedzenie
- przepiękne widoki
- pomalowane na żółto twarze
- betel (budki gdzie go sprzedają, jego zapach, jego zielone liście, czerwone plamy na ziemi, czerwone zęby)
- cmokanie na kelnerów
- piękne, kolorowe spódnice u kobiet – hta-main
- męskie spódnice w kratę u mężczyzn – longyi
- w każdym mieście, miasteczku – targ z żywnością i innymi produktami
- obecne wszędzie psy – suki z wielkimi cyckami, samce z ogromnymi jajkami. Psy śpiące na środku jezdni, na chodnikach, biegające wte i we wte i co jakiś czas gryzące się nawzajem
- oprócz psów nie może też zabraknąć krów które się przechadzają same po jezdni, wypas!
- kucający mężczyźni
- w wioskach i poza miastami bawoły skubiące trawkę lub zaprzęgnięte w wozy
- zielona herbata podawana za darmo w każdej restauracji / knajpce, trzymana w termosie. Pycha.
- baniaki z wodą pitną dostępne dla każdego (w hostelach, na ulicach itd.)
- powszechne trąbienie wszystkiego co jedzie i ma kółka. Nie jest to dźwięk dzwoneczka rowerowego. To jest syrena, klakson który stawia na baczność i budzi zmarłych
- w autobusach długodystansowych od samego początku podróży puszczane są birmańskie muzyczne hity, a następnie seriale a’la „Na wspólnej”
- pracujące dzieci
- kobiety pracujące przy ciężkich robotach (budowa drogi, domów, noszenie ciężarów)
- najczęściej tragiczne ubikacje
- zapach preparatu na mole
- dużo śmieci
- wystające portfele i komórki zza spódnic (męskich)
- parasole zawieszone za kołnierz koszulki – po co zajmować ręce?
- pranie suszące się wszędzie
- kobiety noszące zakupy na głowach
- nieprzepuszczanie pieszych na ulicy
- tłuste jedzenie i przekąski
- Bagan. U-Bein bridge. Trekking. Niezliczona ilość świątyń i stup
- umiejętne sprzedawanie biletów autobusowych czyli marketing kreatywny. Mówią że dojedziesz w 5 godzin, a dojedziesz w 7. Albo 3. Może wyrzucą cię na dworcu autobusowym, a może na jakiejś drodze, polanie. Nie wiadomo…


Po przekroczeniu granicy z Tajlandią dojechaliśmy do dworca autobusowego gdzie zakupiliśmy bilet do miejscowości Tak, i po godzinie oczekiwania tam przesiedliśmy się do autobusu do Chiang Mai. Dojechaliśmy na miejsce o 1:30 w nocy, bez rezerwacji noclegu więc postanowiliśmy razem z jeszcze jedną parą spędzić noc na dworcu. Spaliśmy w fotelach do masażu, ale niech was to nie zmyli, bo tylko brzmią wygodnie..
Po ponad 30 godzinach w trasie, zawitaliśmy do Tajlandii skąd już niebawem ruszamy do Laosu. Nie możemy się doczekać!
Autobus Nyaung Shwe – Bago & Bago – Myawaddy: 29,000 Kyat / os. (ok. 91 zł)
Songthaew z przejścia granicznego do dworca autobusowego: 20 Baht / os. (ok. 2 zł)
Autobus Mae Sot – Tak: 109 Baht / os. (ok. 11 zł)
Autobus Tak – Chiang Mai: 215 Baht / os. (ok. 22 zł)
Ceny w Birmie:
wiza: 800 Baht / os. (ok. 80 zł)
noclegi: 16 – 21$ za 2 osoby (ok. 61 – 80 zł)
sim-karta 1GB Internetu, na miesiąc: 7,500 Kyat (ok. 24 zł)
prowizja od wypłat w bankomacie: 5,000 – 6,500 Kyat (16 – 21 zł)
coca-cola: 400 – 600 Kyat (ok. 1,30 – 1,90 zł)
woda 1l: 300 – 400 Kyat (ok. 90 groszy – 1,30 zł)
kawa: 300 Kyat (ok. 90 groszy)
piwo: 1,700 – 2,000 Kyat (ok. 5,50 – 6,30 zł)
Betel: 1 sztuka 50 Kyat (ok. 15 groszy), z reguły sprzedawane po 3 sztuki za 200 Kyat (ok. 65 groszy)
przekąski na ulicy: 300 – 500 Kyat (ok. 90 groszy – 1,50 zł)
jedzenie: można zapłacić 1,400 Kyat (ok. 4,40 zł), a można i 15,000 Kyat – ok. 47 zł (np. pizza), w zależności od miejsca i rodzaju posiłku
pranie: liczone na sztuki, nie kg. Od 200 Kyat (ok. 60 groszy) za bieliznę / skarpetki. Do 500-600 Kyat (1,50 – 1,90 zł) za T-shirt, spodnie, bluzę.
WC: 100 Kyat (ok. 30 groszy)
Spodobało mi się to kucanie na ulicy :) i cmokanie na kelnerów :) musi to śmiesznie wyglądać.