W sobotę ponownie wybraliśmy się do Semenggoh Wildlife Centre, tym razem rano w okolicach pory karmienia. Znów usłyszeliśmy żebyśmy nie mieli dużych oczekiwań, a jeśli uda nam się zobaczyć choć jednego orangutana – będziemy wielkimi szczęściarzami.
Z perspektywy centrum oczywiste jest że lepiej by orangutany nie przychodziły na jedzenie – znaczy to że radzą sobie w dżungli i że nie potrzebują pomocy ludzi. Ale z perspektywy polaczków którzy są pierwszy raz i pewnie ostatni na Borneo – niekoniecznie!
Karmienie wygląda tak, że pracownik centrum nawołuje orangutany odgłosem a’la tarzan, a turyści w tym czasie nasłuchują czy nie pojawiają się w oddali trzaski gałęzi :) czekaliśmy ok. 20minut kiedy przez walkie-talkie przewodnik otrzymał wiadomość że zostały gdzieś niedaleko zauważone dwa orangutany! Poprowadził nas ścieżką wgłąb dżungli, i po kilku – kilkunastu minutach marszu zobaczyliśmy w oddali rude futro i zaraz obok drugie futerko!!
Trudno opisać uczucie kiedy widzi się tak piękne i mądre zwierzęta w ich naturalnym środowisku! Są przepiękne, słodkie, wielkie, a równocześnie ciche i ma się je ochotę przytulić :-) ciężko nam było,ale udało się nam powstrzymać łzy wzruszenia hihi – tak to jest kiedy kolejne marzenie się spełnia i kiedy dociera do człowieka jakie ma szczęście że może być właśnie w tym miejscu, w tej chwili, i że może doświadczyć tych wspaniałych widoków:
Podsumowując, Borneo ma tyle do zaoferowania, że ok dwa – trzy tygodnie to jest optymalna długość pobytu. Mamy silne postanowienie powrotu tu i na pewno zostania na noc w longhouse i odwiedzenie kilku parków przyrody.
Jeśli planujecie tu podróż, pamiętajcie że lepiej się spieszyć – liczba nielegalnego karczowania lasów deszczowych rośnie w zatrważającym tempie,co odbija się i na faunie i na florze!
A jak Dżakarta? Już lepiej czy raczej się nie podoba?
smrod,chaos,korki,brud. raczej sie nie podoba,choc staralismy sie znalezc jakies pozytywy…….;)