Bangkok, dwa kółka, darmowy środek transportu czyli coś dla ludzi o mocnych nerwach i oczach dookoła głowy! Mimo tego co przeczytaliśmy o kulturze rowerowej (lub raczej jej braku) zdecydowaliśmy się wypożyczyć rowery na dzień. Zastanawialiśmy się ile to będzie kosztować, po czym okazało się że jest to za darmo! Woohoo! Trzeba tylko mieć ze sobą dokument tożsamości, spisują dane, strzelamy autograf a nam strzelają fotki przy rowerach, i jazzzzzdaaaa!
O ścieżkach rowerowych można tu pomarzyć – są, ale np prowadzą przez stragan albo stoliki przed knajpą ;-) także raczej pozostaje jazda po drodze, ewentualnie czasem (powoli) po chodnikach. Miejscowi patrzyli na nas z uśmiechem i kręcili głowami z niedowierzaniem że białasy jadą zaraz koło wielkiego autobusu, dwóch taksówek, czterech tuk tuków i skuterów. Trzeba przyznać że po drodze nie mijaliśmy żadnych innych turystów na rowerach bo jazda głównymi ulicami nie należy może do super przyjemnych – z każdej strony dostaje się spalinami po ryju :D
Ale mimo wszystko naprawdę polecamy! Jest chyba 6 punktów w Bangkoku gdzie można rowery wypożyczyć (Bangkok Smile Bike) i jest to świetny sposób żeby sobie pooglądać miasto trochę z innej perspektywy (i się trochę pogubić, przebiegać ronda, skrzyżowania, wjeżdżać w stragany, takie tam ;-) ). Modyfikując lekko piosenkę Lecha Janerki:
Flaga na maszt
Bangkok jest nasz
A rower jest wielce OK
Rower to jest świat
Odwiedzliśmy dziś przepiękny Kwiatowy Market – mnóstwo straganów z różami, kwiatami lotosu, orchideami, liliami etc. Wzdłuż ulicy można podziwiać kwiaty zawinięte w gazety, wieńce religijne, pomalowane kaktusy, kwiatostany w wielkich siatkach. Upajałam się pięknymi zapachami kwiatów podczas gdy Paweł pilnował naszych rowerów :-) coś wspaniałego!!
Po drugiej stronie rzeki odwiedziliśmy również Wat Arun – przepiękną Świątynię Świtu. Niesamowita budowla i zarazem najstarszy zabytek w stolicy Tajlandii. To też jedyna świątynia w Bangkoku na którą można się wspiąć – widok na okolicę robi niesamowite wrażenie, tak jak wychodzenie i schodzenie po baaaardzo stromych schodach! Podobno również Wat Arun można podziwiać z drugiej strony rzeki podczas wschodu lub zachodu słońca, bo jest wtedy ładnie oświetlony – może to kiedyś sprawdzimy.
Teraz ogarniamy lot do Singapuru, nocleg itd, bo to (nie)stety koniec naszej przygody z Bangkokiem. Ale Tajlandio, wrócimy tu jeszcze!!!:-) już pokochaliśmy tutejsze jedzenie, widoki, klimat, ale przede wszystkim wspaniałych ludzi!
Korzystamy jeszcze z dobrodziejstw naszego hostelu (neta), bo w następnych dniach nie wiemy jak będzie – możemy mieć lekką przerwę w pisaniu także don’t panic!
Ale że za darmo wypożyczenie roweru??? no po prostu bajka, nie opłaca się swojego taskać ;)
hihi dokladnie! swietna sprawa
Zastanawiam się, czy dawali jakieś blokady żeby przypiąć rower do czegoś? żeby go nie ukradli ?:)
Nie, a po co :) Niestety już w następnych latach nie widzieliśmy tych rowerów..szkoda :( Pozdrawiamy !